WYWIAD Z KARD. FERNANDO FILONIM,
prefektem Kongregacji Ewangelizacji Narodów z okazji IVKKM
[„MISJE DZISIAJ” nr 4 (Lipiec-sierpień 2015), str. I-IV; Autor: dyrekcja PDM w Polsce]
Księże Kardynale, jak aktualnie wygląda sytuacja Kościoła na terenach misyjnych?
Uważam, że prawdziwe jest stwierdzenie, że tradycyjne Kościoły chrześcijańskiego Zachodu przechodzą pewien kryzys (zob. Ecclesia in Europa), podczas gdy młode Kościoły na terytoriach misyjnych wykazują znaczącą żywotność.
Przejawia się ona w wielu formach aktywności ewangelizacyjnej: głoszenie Ewangelii, duszpasterstwo o charakterze misyjnym, skierowane na peryferie antropologiczne i społeczne, promocja ludzka i dialog z kulturami i religiami.
Niezbitym dowodem tej żywotności jest wierność Chrystusowi wśród prześladowań, których – zwłaszcza w tym czasie – doświadczają różne wspólnoty chrześcijańskie Azji i Afryki oraz wiele wspólnot kontynentu południowoamerykańskiego, skąd wciąż docierają wieści o ofiarach męczeństwa.
Ponadto rozkwit powołań kapłańskich, zakonnych oraz wzrost liczby świeckich liderów odpowiedzialnych za duszpasterstwo oraz działania ewangelizacyjne sprawiają, że Kościoły te nie tylko stają się samowystarczalne w prowadzeniu duszpasterstwa we własnych wspólnotach, ale również stają się zdolne do wysyłania członków własnych wspólnot (księży, zakonników i zakonnic, osób świeckich) do pracy misyjnej w służbie ewangelizacji.
Jakie współczesne wyzwania ewangelizacyjne stoją przed Kongregacją Ewangelizacji Narodów?
Kongregacja ds. Ewangelizacji Narodów za swoje podstawowe zadanie uważa to, które 50 lat temu zostało wyrażone przez Sobór Watykański II i potwierdzone kolejnymi dokumentami: „kierować i koordynować na całym świecie zarówno działalność misyjną, jak również współpracę misyjną” (AG, 38).
Kongregacja jest więc zaangażowana na dwóch płaszczyznach:
1) działalność misyjna, zwłaszcza na terytoriach misyjnych zależnych od Kongregacji;
2) zachęcanie lokalnych Kościołów do podjęcia odpowiedzialności misyjnej poprzez animację, formację i posyłanie misjonarzy.
To wszystko wymaga od Kongregacji uważnej analizy i interpretacji znaków czasu, tak aby uczynić zrozumiałym i skutecznym głoszenie Ewangelii, która rzeczywiście staje się prorockim przesłaniem dla współczesnego człowieka, wychodząc naprzeciw jego duchowym oczekiwaniom i potrzebom. Ewangelizacja zatem nie musi kierować się sztywnymi regułami, ale powinna być prowadzona w odniesieniu do konkretnego kontekstu historycznego oraz rzeczywistości eklezjalnej. Jednocześnie wymaga kreatywności, wspólnoty i wierności.
Jest to rzeczywistość piękna i optymistyczna.
Wyzwań, przed którymi stoi Kongregacja, jest wiele, wymienię kilka z nich, w odniesieniu do … Kościoła:
a) Chociaż żyjemy w epoce globalizacji, istnieje ryzyko, że Kościoły lokalne skoncentrują się tylko na sobie i zamkną się na innych, uzasadniając to poszukiwaniem własnej tożsamości oraz inkulturacji wiary i Ewangelii. Nie stworzono jeszcze precyzyjnej i praktycznej koncepcji Kościoła powszechnego i lokalnego. Wyzwaniem jest zatem znalezienie sposobu, aby promować, podtrzymywać i koordynować jedność między Kościołami w procesie ewangelizacji.
b) Każdy Kościół lokalny jest ze swej natury misyjny. Adhortacja Evangelii gaudium potwierdza, że ewangelizacja, „wyjście misyjne”, powinno być paradygmatem każdego duszpasterstwa. To oznacza, że ewangelizacja powinna stanowić sedno każdej działalności Kościoła, a nie tylko jej element marginalny. To dotyczy wszystkich Kościołów, zarówno tych założonych w minionych wiekach, jak i tych współczesnych. Kolejnym wyzwaniem jest zatem znalezienie sposobu, jak pomagać Kościołom lokalnym w przechodzeniu od deklaracji do praktyki.
c) Innym ważnym obszarem, gdzie rozstrzyga się przyszłość Kościoła w krajach misyjnych, jest formacja liderów (biskupów, prezbiterów, osób konsekrowanych i świeckich). Rozkwitowi powołań nie towarzyszy kształcenie wykwalifikowanego personelu i tworzenie struktur dla odpowiedniej formacji. To jest być może najważniejsze wyzwanie, które Kongregacja powinna podjąć.
… świata
Misja ad gentes powinna obejmować całą ludzkość i świat. Kongregacja Ewangelizacji Narodów, ukierunkowując i koordynując wysiłki misyjne, powinna zwrócić uwagę na pojawiające się prądy społeczne, kulturowe i nowe style życia.
Życie pisze bowiem nowe scenariusze. Problemy, z którymi musi się dziś zmierzyć ewangelizacja, są zupełnie inne. Nieustannie zmienia się obraz polityczny świata, a globalizacja gospodarki owocuje zrównaniem kultury i religii.
Przekaz religii niechrześcijańskich, które zyskują coraz większe znaczenie w świecie, jest często agresywny i przesycony fundamentalizmem. Często dochodzi do głosu trybalizm kulturowy. Jest to zjawisko bardzo niebezpieczne, ponieważ istnieje niebezpieczeństwo zagubienia tożsamości kulturowej i religijnej z powodu rozwoju technologii i industrializacji krajów Azji i Afryki. Ponadto nieustanna migracja milionów uchodźców, którzy tworzą szósty kontynent, sprawia, że w dyskusji wraca temat metodologii ewangelizacji.
Wiara chrześcijańska i zarazem misja ad gentes stają dziś wobec świata całkowicie innego niż w przeszłości, a więc wobec wyzwań, które wcześniej nie istniały. To jest epoka przejściowa, także dla działalności misyjnej, od tradycyjnego paradygmatu, który dziś już przestał wystarczać, do nowego, szerszego, który jest jeszcze nieokreślony. Nasza epoka to czas, w którym pojawiają się różne odpowiedzi i wiele głosów domaga się naszej uwagi. Nie ma wątpliwości, że dwoma największymi problemami dzisiejszego Kościoła i działalności misyjnej są ich postawa wobec wizji świata, która oferuje zbawienie w doczesności, oraz wobec innych religii. Kongregacja zatem musi podjąć wysiłek wnikliwego rozeznania nowych areopagów misyjnych oraz nowych sposobów i dróg ewangelizacji.
Jakimi narzędziami dysponuje Kongregacja do prowadzenia animacji misyjnej i budzenia świadomości misyjnej wśród wierzących?
Kongregacja wykorzystuje przede wszystkim Papieskie Dzieła Misyjne, aby promować współpracę misyjną pomiędzy Kościołami. Dzieła te mają charakter uniwersalny – biorą się z Kościoła powszechnego i są dla Kościoła powszechnego. Jednocześnie zależą od biskupów, których zadaniem jest budzenie i wzmacnianie wśród ludu Bożego świadomości misyjnej.
Jeśli chodzi o dzieło misyjne ad gentes, Kongregacja współpracuje z komisjami i organizacjami misyjnymi wskazanymi przez konferencje biskupów i z wszystkimi podmiotami misyjnymi.
Uważamy, że dyrekcje krajowe i diecezjalne Papieskich Dzieł Misyjnych powinny podążać drogą wskazaną przez papieża, ale to również ich zadaniem jest żarliwe rozpalanie ducha misyjnego, to znaczy uświadamianie ludziom, że żaden ochrzczony nie może praktykować wiary tylko w wymiarze indywidualnym, ale powinien być otwarty, „gotowy do wyruszenia w drogę”, jak to określił papież Franciszek.
Na czym powinna polegać współczesna współpraca misyjna, co powinno być dla niej priorytetem?
Pojęcie „współpracy misyjnej” zmieniło obecnie zakres i znaczenie. Współpraca ta nie ogranicza się tylko do wspierania misji, ale wymaga także bezpośredniego uczestnictwa w misji powszechnej. Nowa sytuacja Kościoła i metodologia ewangelizacji wymagają również nowego podejścia do współpracy misyjnej, w której przechodzi się od pomocy do współpracy pomiędzy Kościołami w głoszeniu Ewangelii. Wszystkie Kościoły ze swej natury są misyjne.
To wymaga wspólnej i intensywnej modlitwy, nieustannej refleksji na temat wiary, znajomości historii, zwłaszcza współczesnej, oraz posługi apostolskiej, która zarówno słowami, jak i czynami głosi zbawienie w Chrystusie.
Istnieją dwa elementy, które określają kierunek współczesnej współpracy misyjnej:
a) Jaka powinna być misja ad gentes?
b) Jakie zadania powinniśmy podjąć dla skutecznej, powszechnej i odpowiedzialnej działalności ewangelizacyjnej?
Od odpowiedzi na te pytania zależy dynamizm i aktualność współpracy misyjnej, w której wszyscy jesteśmy wezwani do pogłębionej refleksji oraz do nieustannej gotowości do podejmowania nowych zadań.
Współpraca misyjna koncentruje się obecnie przede wszystkim na pomocy i wsparciu finansowanym instytucji kościelnych w krajach misyjnych (diecezje, seminaria) oraz projektów, a także na dostarczaniu środków niezbędnych do życia najsłabszym grupom społecznym (dzieci).
Współpraca misyjna powinna uznać za swój cel główny, jeśli nie priorytetowy, wzbudzenie – najpierw w pasterzach, a następnie w ludzie Bożym – wielkiej pasji misyjnej oraz chęci misyjnego zaangażowania w innych krajach i Kościołach. Mówię o świeckich i kapłanach jako fidei donum (darze wiary), którzy są żywym i najbardziej widocznym znakiem zaangażowania i współpracy we wzroście świadomości misyjnej we wspólnotach chrześcijańskich. To właśnie dzięki nim Kościoły lokalne, a przede wszystkim biskupi, odczuwają odpowiedzialność za dziełomisyjne ad gentes i realizują tę misję w jedności z Kościołem na całym świecie.
Ksiądz Kardynał zna dobrze sytuację chrześcijan w Iraku, ponieważ był tam nuncjuszem. Jak wspólnota Kościoła na świecie powinna reagować na to dramatyczne doświadczenie swoich sióstr i braci?
Sytuacja w Iraku jest dramatyczna. Po upadku reżimu Saddama Husajna nadal nie ma nadziei na wolne i respektujące prawa człowieka społeczeństwo. W kraju panuje kryzys polityczny, pojawiły się roszczenia grup etniczno-religijnych, które zwalczają się nawzajem, przy próbach – podejmowanych przez fanatyków – czystek etniczno-religijnych. Wśród tych, którzy cierpią najbardziej, znajdują się wspólnoty chrześcijańskie – ofiary dyskryminacji, ataków i masakr, poczynając od tych z lat 1915-1918. Wspólnoty te trwają jednak, dając heroiczne świadectwo wierności Chrystusowi i – powiedziałbym – także historii.
Co możemy zrobić wobec tych dramatycznych prześladowań, które mają miejsce nie tylko w Iraku, ale również w wielu krajach Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji? Myślę, że po pierwsze powinniśmy wspierać nasze siostry i braci w wierze modlitwą, świadomi, że prześladowania są elementem chrześcijańskiego życia. „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was prześladować będą”. Jesteśmy przecież naśladowcami Tego, który został ukrzyżowany.
Po drugie, potrzebne jest okazanie solidarności i serdeczności. Prześladowane wspólnoty nie mogą pozostać osamotnione. Chrześcijanie z całego świata powinni bezzwłocznie przyjść z pomocą cierpiącym, to znaczy wspierać finansowo tych, którzy są w potrzebie, odbudowywać zniszczone i ograbione miejsca kultu, zapewniać niezbędne środki do życia, takie jak jedzenie, leki itp. To samo robiły wspólnoty chrześcijan z Dziejów Apostolskich, kiedy podczas głodu i prześladowań wysyłały ofiary do Kościoła-matki w Jerozolimie.
Innym sposobem niesienia pomocy tym wspólnotom, które cierpią prześladowania, jest alarmowanie opinii publicznej. Nie chcemy i nie możemy godzić się na przemoc i fundamentalizm, jakby były czymś nieuniknionym. Powinniśmy – używając naszej broni, którą jest wiara i w dialogu ze zdrową tkanką społeczności międzynarodowej – bronić podstawowych praw każdego człowieka, każdego narodu, kultury i religii.
W to właśnie wpisuje się wolność religijna. Prawa człowieka i wolność osobista powinny być rezultatem długiego procesu demokratyzacji. Nie można iść na skróty w tej kwestii. Ich narzucanie, zwłaszcza przy użyciu siły, jest porażką i nie wychowuje społeczeństwa.
Jak wygląda sytuacja powołań w krajach misyjnych?
W młodych Kościołach krajów misyjnych powołania do kapłaństwa, życia konsekrowanego czy kontemplacyjnego są bardzo liczne. W rzeczywistości Kongregacja i Papieskie Dzieła Misyjne nie są w stanie odpowiedzieć na potrzeby wyższych i propedeutycznych seminariów, a także wielu zakonnych zgromadzeń męskich i żeńskich, które powstają w Afryce i Azji. Trzeba powiedzieć, że „mapa” życia religijnego i pochodzenia kandydatów do kapłaństwa zmieniła się: to właśnie młode Kościoły notują wzrost powołań kapłańskich. Oczywiście, to Duch Święty jest źródłem darów i charyzmatów w Kościele według potrzeb i dla dobra wspólnoty ludu Bożego i ludzkości. Dlatego młode Kościoły coraz intensywniej uczestniczą w dziele misyjnym, wysyłając kapłanów, zakonników i siostry zakonne oraz osoby świeckie z posługą ewangelizacyjną do innych Kościołów.
Jakie oczekiwania miałby Eminencja wobec Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce?
Polska, kraj, w którym narodził się Jan Paweł II, była zawsze wierna Chrystusowi i posiada bogatą tradycję chrześcijańską. W Polsce „oddycha się” wartościami chrześcijańskimi i duchowymi oraz doświadcza się, w sposób konkretny, siły Ewangelii i pasji ewangelizacji. Papieskie Dzieła Misyjne ciągle odgrywają ważną rolę w procesie dojrzewania misyjnej świadomości Kościoła w Polsce, który nieustannie wysyła misjonarzy i misjonarki do innych Kościołów.
Chciałbym podkreślić tu szczególnie działalność Papieskiej Unii Misyjnej, która – nawet w ciemnych czasach komunizmu – cieszyła się dużą ilością członków, którzy zachowali wielki zapał misyjny.
Obecnie Papieskie Dzieła Misyjne nadal powinny brać żywy udział w procesie „misyjnego wychodzenia”, o którym mówi papież Franciszek w adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium.
Jednakże, w obliczu transformacji tradycyjnego modelu Kościoła i działalności ewangelizacyjnej, trzeba rozważyć, jakie nowe zadania i w jakiej formie powinny realizować Papieskie Dzieła Misyjne. Kościół pielgrzymuje w czasie i dopasowuje się do historii, odnawiając swoje instytucje.
Przed Papieskimi Dziełami Misyjnymi staje dzisiaj zadanie przedstawienia i realizacji ewangelizacji jako aktywności, której źródłem jest sam Bóg i przebite Chrystusowe serce, oraz jako podstawowej działalności każdego Kościoła. Takie nowe spojrzenie na naturę misji we współczesnym świecie jest niezbędne.
Do pasterzy Kościoła należy stworzenie warunków do realizacji tak rozumianej misji, na poziomie refleksji i wiary. Nie tylko animacji i formacji, ale konkretnej realizacji misji ad gentes. Trzeba pójść o krok dalej. Dyrekcja krajowa Papieskich Dzieł Misyjnych, przedstawiciele PDM na szczeblu diecezjalnym i parafialnym, mimo problemów, z którymi borykają się ich lokalne Kościoły, powinni być krytycznym sumieniem, które przypomina Kościołom lokalnym, aby nie zamykały się w sobie, ale by zawsze miały szersze horyzonty i angażowały się w głoszenie Ewangelii na całym świecie.
Papieskim Dziełom Misyjnym zostało powierzone specjalne zadanie formacji pasterzy, osób konsekrowanych, aby byli liderami misyjnymi, bez czego – w aktualnych okolicznościach – wierni nie zrealizują w pełni swojego misyjnego powołania, a więc nie przyczynią się do odnowienia Kościoła. Tymczasem misja ad gentes jest fundamentem każdej działalności Kościoła. Jest istotą, a nie uzupełnieniem pracy duszpasterskiej.
W 2016 roku Papieska Unia Misyjna będzie obchodzić 100-lecie istnienia. Jak będą wyglądać obchody tego jubileuszu?
Tak jak mówiłem, Papieskie Dzieła Misyjne powinny pozostać uprzywilejowanym narzędziem podsycania misyjnej pasji. Papieska Unia Misyjna zrodziła się dzięki intuicji bł. Pawła Manny, który uważał, że jeśli do działalności misyjnej nie przykładają się pasterze, ewangelizacja pozostanie tylko marginalną działalnością Kościoła. Z tego właśnie powodu Papieska Unia Misyjna była nazwana duszą innych Dzieł, mając jako szczególny charyzmat animację i formację misyjną duchowieństwa, osób konsekrowanych oraz świeckich bezpośrednio zaangażowanych we współpracę misyjną.
Obchody jubileuszu nie są jeszcze dokładnie zaplanowane. Jest pomysł, aby zorganizować międzynarodowy kongres, co zostało przedstawione podczas zebrania plenarnego w 2014 roku.
Jaki wpływ na ożywienie odpowiedzialności za ewangelizację mają kongresy misyjne?
Kongresy misyjne, zarówno te krajowe, jak i międzynarodowe, są skarbcem misyjności. To nie tylko kilkudniowe wydarzenie. Są one rezultatem modlitwy, refleksji, animacji i formacji misyjnej wszystkich instytucji kościelnych. Mają za zadanie realnie zaangażować cały lud Boży (konferencje episkopatów, poszczególnych biskupów, prezbiterów, osoby konsekrowane, świeckich) w pogłębianie misyjnej świadomości, aby ich działalność duszpasterska posiadała charakter misyjny i aby zdecydowali się w sposób konkretny uczestniczyć w realizacji powszechnej misji Kościoła. W istocie są to wydarzenia, które nie dotyczą jednej tylko instytucji, ale wydarzenia ogólnokościelne. I właśnie dlatego kongresy miały i mają funkcję wyznaczania drogi działalności misyjnej danego kraju czy kontynentu.
Dziękujemy za odpowiedzi.
POTRZEBA NOWEGO ZAPAŁU MISYJNEGO I ENTUZJAZMU
z bp Jerzym Mazurem o IV KKM rozmawia ks. Zbigniew Sobolewski
[www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,22451,bp-mazur-o-iv-krajowym-kongresie-misyjnym.html, 10 czerwca 2015 r.]
Jakie nadzieje wiąże ks. biskup z IV Krajowym Kongresem Misyjnym?
Kongres jest bardzo ważnym wydarzeniem dla tych, którzy angażują się w animację i formację misyjną, stanowiąc zaplecze duchowe i materialne misji. Chcemy, by był wielkim świętem. Pretekstem do świętowania i refleksji nad dorobkiem misyjnym Kościoła w Polsce są rocznice, które stanowią kontekst duchowy i historyczny Kongresu: 50. lecie ukazania się soborowego Dekretu o działalności misyjnej kościoła „Ad Gentes”, 40. lecie adhortacji apostolskiej Pawła VI „Evangelii nuntiandi”, 25. lecie encykliki „Redemptoris Missio” oraz 1050. rocznica Chrztu Polski. Nasz Kongres wpisuje się również w przygotowania do Światowych Dni Młodzieży. Nie chcemy jednak, by Kongres stał się wydarzeniem upamiętniającym te wspaniałe rocznice, lecz raczej postrzegamy go jako „ewangeliczny zaczyn”, o którym mówił Jezus (zob. Łk 13,21), który doprowadzi do „przebudzenia misyjnego”, „duszpasterskiego i misyjnego nawrócenia”, „umisyjnienia struktur kościelnych”, oraz ożywi zapał misyjny w Kościele współczesnym. Tego bardzo pragnie papież Franciszek. Kongres jest zatem pewnym ważnym – choć nie jedynym elementem –
budowania świadomości, że Kościół z natury swej jest misyjny, a my wszyscy jesteśmy „uczniami-misjonarzami”.
Pragnę zwrócić uwagę, że przygotowania do Kongresu trwają już od dwóch lat. Angażują wiele osób: Krajową Radę Misyjną, Komisję Episkopatu Polski ds. Misji i jej agendy, Papieskie Dzieła Misyjne, misjologów, żeńskie i męskie zgromadzenia zakonne, zrzeszenia wolontariuszy misyjnych.
Mam nadzieję, że ta praca już rozpoczęta, będzie kontynuowana po Kongresie i zaowocuje nowymi formami służby misjom. Te prace integrują wszystkie środowiska misyjne, a spotkania organizacyjne stają się forum wymiany doświadczeń i poszukiwań tego, co możemy wspólnie zrobić dla sprawy misji.
Kim są uczestnicy Kongresu?
W Kongresie wezmą udział przede wszystkim przedstawiciele środowisk misyjnych w Polsce; ci, którzy na co dzień zajmują się animacją i formacją misyjną w diecezjach, parafiach, zgromadzeniach i ruchach, stowarzyszeniach i wspólnotach kościelnych. Swój udział w konferencji naukowej na UKSW zgłosiło wielu cenionych misjologów oraz reprezentanci kapłanów, sióstr i braci zakonnych, katechetów oraz wolontariatu misyjnego.
Cieszy nas, że Kongres zaszczyci kard. Fernando Filoni, prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów wraz ze swoimi współpracownikami, kilku arcybiskupów i biskupów, diecezjalni dyrektorzy Papieskich Dzieł Misyjnych i delegaci biskupa ds. misji, a także przełożeni żeńskich i męskich zgromadzeń zakonnych i referencji ds. misji. Będą na Kongresie licznie reprezentowani misjonarze ze wszystkich kontynentów.
Swój udział w dziecięcej stacji kongresowej na „Torwarze” zgłosiło udział 5000 dzieci wraz z opiekunami z 36 sześciu diecezji w Polsce. W młodzieżowej stacji w Bazylice Serca Jezusowego przy ul. Kawęczyńskiej weźmie udział 1500 młodych z 20 diecezji. Równie liczny udział zapowiedzieli dorośli – 1300 osób z 25 diecezji.
Zaproponował ks. biskup, by Kościół dla uczczenia 1050. rocznicy Chrztu Polski wysłał na misje 105 nowych misjonarzy. Jak wygląda sprawa powołań misyjnych w Polsce?
Myślę, że Kościół w Polsce jest w stanie wysłać 105 nowych misjonarzy i misjonarek. Jest to liczba imponująca, ale zarazem niewielka w stosunku do potrzeb świata misyjnego. Odczuwamy brak misjonarzy, zwłaszcza w Afryce, Azji i Oceanii. Ostatnio, na misje otwiera się Kuba. Na misjonarzy czekają młode Kościoły w Ameryce Łacińskiej, gdzie brak duszpasterzy sprawia, iż tysiące ludzi idą do sekt. Potrzebni są świadkowie wiary w Azji, zwłaszcza w krajach, w których chrześcijaństwo, mimo utrudnień i prześladowań dynamicznie się rozwija. Moja prośba o 105 misjonarzy z diecezji i zgromadzeń zakonnych jest niczym innym, jak powtórzeniem apelu papieża Franciszka o to, by Kościół szedł z Ewangelią na „peryferie”, w świat ubóstwa i cierpienia ludzkiego. By był Kościołem otwartym. Gdy chodzi zaś o powołania misyjne, cieszy nas to, że od kilku już lat liczba tych, którzy wyjeżdżają na misje utrzymuje się na tym samym poziomie – trzydziestu kilku osób. Jest to znak pewnej żywotności diecezji i zgromadzeń zakonnych a także ruchów, stowarzyszeń i wspólnot kościelnych zrzeszających świeckich. Misje odnawiają Kościół i odmładzają nasze wspólnoty. Czasami jednak mam wrażenie, że moglibyśmy zrobić więcej dla powołań misyjnych. Jestem przekonany, że Kongres przyniesie odpowiedź na pytanie: W jaki sposób ożywić animację misyjną tak, by więcej młodych ludzi odkryło swe powołanie misyjne i hojnie na nie odpowiedziało. Jezus Chrystus zachęcał swój Kościół do modlitwy o żniwiarzy na polach królestwa Bożego. „Robotników mało…” – „proście Pana żniwa…”. Trzeba więc się modlić, z ufną wiarą i bardzo intensywnie, o nowe i święte powołania misyjne.
Dzisiaj potrzeba nowego zapału misyjnego i entuzjazmu dla sprawy głoszenia Ewangelii, tym, którzy nie słyszeli o Chrystusie. Daj Boże, aby Kongres misyjny pomógł nam rozbudzić jeszcze bardziej zapał misyjny.
Mam nadzieję, że Kongres jest tą dobrą okazją do rozprostowania nóg przed drogą, która nas czeka, aby jeszcze bardziej zaangażować się w misyjne dzieło Kościoła, w misje ad gentes, w nową ewangelizację, w animację i współpracę misyjną, różnoraką pomoc duchową, materialną i ofiarowanie cierpień.
Kongres jest także dobrą okazją do zgięcia kolan i trwania na kolanach w modlitwie wypraszając potrzebne łaski dla misjonarzy, łaskę wiary dla niewierzących.
Z racji Kongresu ukazała się trzytomowa pozycja książkowa prezentująca biogramy polskich misjonarzy ostatniego pięćdziesięciolecia. Jak wygląda misyjny dorobek Kościoła w Polsce na tle innych Kościołów Europy?
To dla nas wielka radość, że podczas Kongresu będziemy mogli przedstawić schematyzm zawierający biogramy 5000 misjonarek i misjonarzy z Polski, którzy poświęcili się pracy misyjnej w okresie ostatniego pięćdziesięciolecia. W sekretariacie Komisji misyjnej gromadzimy dane o misjonarzach. Czasami, zwłaszcza gdy chodzi o misjonarzy, którzy wyjechali na misje dawniej, mamy skąpe dane. Działalność ostatnich dziesięcioleci jest bardziej udokumentowana. Jednak wszystkie te misyjne historie warte są przedstawienia, gdyż ukazują nam niejednokrotnie misjonarzy jako gigantów wiary, którzy mimo ograniczonych środków, jakimi dysponowali dokonywali wielkich dzieł. Widząc w nich wielkie zaangażowanie i poświęcenie misjonarzy. Dziękujemy Bogu za te świadectwa służby misyjnej. Nie staramy się jednak porównywać dorobku misyjnego Kościoła w Polsce z tym, co wniosły w sprawy misyjne inne Kościoły Europy. Myśmy żyli w innych uwarunkowaniach politycznych, gospodarczych i społecznych, niż Niemcy, Holendrzy, Włosi czy też Francuzi. Kościół w Polsce nie miał możliwości swobodnego wysyłania na misje sióstr i księży. Bogu dzięki, to się zmieniło. Dzisiaj jedyną przeszkodą rozwoju misji jest brak zapału misyjnego oraz ograniczenia finansowe i materialne. Jednak i tutaj dokonuje się pewien postęp, gdyż coraz więcej duszpasterzy i wiernych rozumie, że misje są sprawa wiary i mandat misyjny Chrystus powierzył całemu Kościołowi.
Co trzeba zrobić, aby zostać misjonarką lub misjonarzem?
Odpowiadając na to pytanie, trzeba z mocą podkreślić, że bycie misjonarzem jest powołaniem. To sprawa Boża, a nie owoc ludzkiej decyzji. To prawda, że człowiek decyduje o tym, co zrobi ze swym życiem, Komu lub czemu je ofiaruje. Jednak Bóg jest zawsze pierwszy. Do Niego należy inicjatywa. On powołuje. Naszym zadaniem jest tylko pozytywnie odpowiedzieć. By tak się stało potrzebne jest zaufanie i odwaga. Zaufanie – chcę iść drogą, którą proponuje mi Chrystus. Nawet jeśli jest to droga, trudno przewidywalna, wymagająca lub niebezpieczna. Odwaga – która rodzi się z ufności, że jeśli Bóg obdarza powołaniem, to również pomaga w jego realizacji.
Trzeba modlić się o rozeznanie swej drogi życiowej, zwłaszcza do Ducha Świętego –
i jeśli usłyszymy wzywający głos Chrystusa – odpowiedzieć nań bez wahania. Trzeba też codziennie umacniać się Eucharystią i słowem Bożym, by wzrastać w miłości, niezbędnej do bycia misjonarzem.
Nie wszyscy możemy wyjechać na placówki misyjne do Afryki, Azji i na inne kontynenty. Ale wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za misje. Jak możemy realizować nasze misyjne powołanie tutaj, w Polsce?
Rzeczywiście, na misje wyjeżdżają niektórzy, a mówimy, że cały Kościół jest misyjny i wszyscy jesteśmy „uczniami-misjonarzami”. Pozostając w naszych rodzinach, parafiach i środowiskach możemy pomagać misjonarkom i misjonarzom na wiele sposobów. Możemy dołączyć do nich przede wszystkim poprzez nasza modlitwę. Ciekawa rzecz: św. Teresa od dzieciątka Jezus, karmelitanka, nigdy nie opuściła swego klasztoru. Mimo to, została ogłoszoną patronką misji katolickich. Dlaczego? Ponieważ wspierała misjonarzy swą codzienną modlitwą oraz cierpieniem przeżywanym w ich intencji. Podobnie Sługa Boża Paulina Jaricot, założycielka wspólnot różańcowych wspierała misje modlitwą. Chciałbym zaapelować do osób, zwłaszcza starszych i chorych o stałą modlitwę za misjonarzy. Prośmy nieustannie Boga o skuteczność ich przepowiadania Ewangelii i przekonującą moc świadectwa ich życia. Włączmy się poprzez modlitwę w dzieło nieustannej ewangelizacji.
Możemy wspierać misje materialnie i finansowo. To bardzo ważna forma pomocy, gdyż kraje misyjne są to przeważnie najuboższe kraje świata, gdzie głód i niedożywienie, śmiertelne choroby, nędza materialna, analfabetyzm i zacofanie gospodarcze są nieodłącznymi elementami życia. Misjonarze nie tylko pełnią swą posługę religijną, ale niosą pomoc charytatywną i humanitarną, troszczą się o edukację dzieci i młodzieży, walczą z analfabetyzmem i wspierają opiekę medyczną. Dzieła misyjne nie są w stanie samofinansować się, dlatego tak ważne jest zaplecze materialne z Polski. Bądźmy zatem ofiarni, pamiętając, że „radosnego dawcę miłuje Bóg” (2 Kor 9,7).
Każdy misjonarz powie: „Jestem mocny mocą Ducha Świętego i silny siłą modlitw i ofiar darczyńców”. Tak misjonarze są mocni mocą darów Ducha Świętego, bo to Duch Święty jest nadrzędnym podmiotem ewangelizacji. Ale misjonarze potrzebują naszej pomocy modlitewnej i materialnej i tą pomocą są silni bo mogą pomagać biednym i potrzebującym. W ostatnim liście przed śmiercią do dobrodziejów o. Marian tak napisał: „Gdy się rozglądam po moim pokoju widzę na półkach i ścianach różne odznaczenia i dyplomy uznania pracy misjonarskiej. Ja je widzę, jako uznanie waszej współpracy z misjonarzem, Waszego zaangażowania się na odległość w sprawy Królestwa Bożego”.
Chciałbym, korzystając z okazji podziękować wszystkim duszpasterzom i wiernym, którzy na różne sposoby wspierają misje finansowo wyrazić wdzięczność i zapewnić o modlitwie. Misjonarze zawsze modlą się za swych darczyńców. Czynią to również ci, którzy poprzez nich otrzymują pomoc. Bądźmy zatem ofiarni.
Słyszymy coraz częściej o prześladowaniach chrześcijan, i męczeństwie misjonarzy. W grudniu odbędzie się beatyfikacja dwóch polskich franciszkanów, zamordowanych na misji Pariacoto w Peru. Czy te wiadomości nie osłabiają ducha misyjnego?
Bycie misjonarzem dzisiaj niekiedy nie jest ani łatwe, ani bezpieczne. Niepokoją nas narastające prześladowania chrześcijan w wielu krajach afrykańskich i azjatyckich i zagrożenia, jakie niesie fanatyzm religijny, zwłaszcza islamski. Jednak trzeba pamiętać, ze misjonarze zawsze byli narażeni na prześladowania, a nawet utratę życia. Wielu z nich to męczennicy za wiarę. Nie ma chrześcijaństwa bez krzyża. Ale trzeba to też jasno powiedzieć: tak, jak w czasach starożytnych, tak i dzisiaj „krew chrześcijan staje się posiewem chrześcijaństwa”. Ofiara męczenników nie idzie na marne. Ci, którzy wyjeżdżają na misje liczą się z ryzykiem, niebezpieczeństwami. Starają się ich unikać, nie szukają niepotrzebnego ryzyka. Czują jednak, że muszą realizować swa misję także tam, gdzie nie ma sprzyjających warunków do głoszenia Chrystusa. Powołanie misyjne wpisuje się w logikę krzyża i ziarna, które obumiera, aby przynieść plony.
EUROPA STAŁA SIĘ TERENEM MISYJNYM
z bp. Jerzym Mazurem SVD, przewodniczącym Komisji Episkopatu ds. Misji
rozmawia Tomasz Krzyżak
[„RZECZPOSPOLITA”, 27 II 2015 r., str. 6, wersja elektroniczna: www.rp.pl]
W niedzielę Kościół obchodzi dzień modlitwy, postu i solidarności z misjonarzami. Co sprawia, że ludzie decydują się porzucić wygodne życie i pojechać w nieznane? To „radość Ewangelii”, o której mówi papież Franciszek?
Powołanie przez Boga, które otrzymuje człowiek i świadomość, że się jest posłanym, aby nieść Dobrą Nowinę. Spotkanie z Bogiem daje wielką radość. Misjonarz pragnie dzielić się tą radością i pięknem spotkania z innymi. Myślę, że tutaj tkwi ten impuls, że ktoś decyduje się iść aż po „krańce ziemi”. Radość Ewangelii – mówi papież Franciszek – jest źródłem zapału, entuzjazmu misyjnego i pójścia do drugiego człowieka, by podzielić się szczęściem, pomóc mu również dostąpić tej wielkiej radości, która płynie od Boga.
Wydaje się, że aby wyjechać ma misje trzeba być trochę szalonym.
Oczywiście, misjonarze to szaleńcy – szaleńcy Boży. Trzeba być szaleńcem, by opuścić rodzinny kraj, swoje strony rodzinne, kulturę, język, najbliższych i jechać w nieznane. Każdy misjonarz odznacza się cechą wielkiego ryzyka i zaufania Bogu. Całkowicie ufa i dlatego jest gotów na wyrzeczenia i trudności. Ma świadomość, że nie jest sam. Opiera się na zapewnieniu Jezusa: „Idźcie i nauczajcie, idźcie i czyńcie uczniami, a Ja jestem z wami aż do skończenia świata”. Świadomość kontynuowania misji zbawczej Chrystusa i obecności Ducha Świętego, umacnia go.
Bycie misjonarzem staje się coraz bardziej niebezpieczne. Dość wspomnieć franciszkanów o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka, którzy wkrótce zostaną beatyfikowani.
Zawsze było niebezpiecznie. Już za czasów Chrystusa pojawiły się trudności i prześladowania. Jezus mówił swoim Apostołom: „Mnie prześladowali i was prześladować będą”. Nie obiecywał misjonarzom łatwego życia. Jednak zapewniał, że jest z nimi. Apostołowie musieli się zmagać z wieloma niebezpieczeństwami. Byli gotowi oddać życie za wiarę, za Chrystusa. Kościół w Polsce też jest zbudowany na krwi męczenników. Święty Wojciech, Pięciu Braci Męczenników Polskich, św. Brunon z Kwerfurtu. Oni tu oddali swoje życie.
Dzisiaj także misjonarze są narażeni na niebezpieczeństwa. Mieliśmy niedawno tego przykład – został porwany ks. Mateusz Dziedzic w Republice Środkowoafrykańskiej. Wspominając o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka możemy powiedzieć, że to świadkowie wiary. Ale misjonarze nie są po to, by ich podziwiać tylko po to, by naśladować ich w służbie Bogu i ludziom.
O wielu konfliktach w Afryce i Azji milczy światowa opinia publiczna skazując ich ofiary na zapomnienie i osamotnienie. Słychać jedynie głos Kościoła.
Kościół zawsze był z ludźmi biednymi, potrzebującymi; ludźmi, którzy cierpieli. Ciągle zachęca przywódców do rozwiązywania konfliktów na drodze dialogu i pojednania. Wzywa do poszanowania praw człowieka. Czy ten głos jest usłyszany? Często jest zagłuszany. Jan Paweł II przekonywał przede wybuchem wojny w Iraku, że nie rozwiąże ona żadnych problemów. Podobnie uczył Benedykt XVI i Franciszek. Pomimo apeli i wezwań, konflikty wybuchały. Dochodziło do rzezi i ludobójstwa. Współcześnie Kościół stara się być głosem tych, których go pozbawiono. Walczy o prawa wykluczonych, prześladowanych, pozbawionych godnych warunków życia.
W wielu krajach na jednego kapłana przypada trzykrotnie więcej wiernych niż w Polsce. Jak funkcjonują parafie, jak możliwie jest prowadzenie działalności ewangelizacyjnej?
Mogę podzielić się moim doświadczeniem z pracy w Afryce. Parafia, w której pracuje misjonarz to zazwyczaj jeden kościół główny i kilkanaście kaplic filialnych. Misjonarz nie może odwiedzić wszystkich kaplic w niedzielę. Odwiedza je raz w miesiącu, czasami rzadziej. W każdej wiosce gdzie jest kaplica, są katechiści. I oni prowadzą niedzielne nabożeństwa słowa Bożego, wygłaszają kazania, prowadzą modlitwy codzienne. Rola katechisty jest ogromna. On przygotowuje dzieci lub dorosłych do chrztu i komunii św. Pracując w Ghanie kładliśmy nacisk, żeby nie tylko jeden katechista był w wiosce, ale przynajmniej dwóch, trzech. Żeby się uzupełniali.
Ale placówka misyjna to też szkoła i ośrodek zdrowia. Kościół pomaga w rozwoju poprzez edukację. Pomaga w zdobyciu wykształcenia dzieciom z najuboższych rodzin. Kościół przychodzi z pomocą chorym, starszym, niepełnosprawnym. Nie tylko głosi Ewangelię, ale i udziela koniecznej pomocy. To też jest wielkie pole dla zaangażowania świeckich.
Kraje misyjne mają swoją specyfikę. Da się wskazać jakieś najpilniejsze potrzeby i problemy, z którymi zmagają się misjonarze?
Pierwszym problemem dla wszystkich misjonarek i misjonarzy jest dobre przygotowanie się duchowe i językowe. Trzeba poznać kulturę, tradycje, zwyczaje i mentalność. Im lepiej się je pozna, tym skuteczniej i łatwiej można głosić Ewangelię. Drugim problemem jest klimat i choroby, które dają się czasami mocno we znaki. Inne trudności są związane z pokonywaniem odległości. Dzisiaj są samochody, ale do niektórych wiosek misjonarze chodzą pieszo. Jeszcze inne rodzi bieda. Gdy nie ma kościoła, szkoły i ośrodka zdrowia, trzeba je wybudować. Potrzebne są studnie. Liczy się nasza współpraca i pomoc. Dzięki niej tylko mogą one powstać.
W Polsce jest wiele cennych inicjatyw, które przychodzą misjom z pomocą.
Dziękuję wszystkim, którzy pomagają misjom. Tym, którzy przekazują informacje na łamach gazet, czasopism, w radio i telewizji. Cieszę się, że ta informacja dociera do wielu ludzi. To słowo pisane wyczula ludzi, budzi zainteresowanie sprawami misji. Pomoc może być duchowa, zwłaszcza wyrażać się w modlitwie oraz materialna, finansowa. W Polsce są agendy Komisji Episkopatu Polski ds. misji, jak Dzieło Pomocy „Ad Gentes”, MIVA Polska, Papieskie Dzieła Misyjne. Także zgromadzenia zakonne wspomagają misjonarzy poprzez różne inicjatywy, zbieranie funduszy. Istnieją diecezjalne dzieła pomocy misjom. W Polsce są zbierane ofiary na Krajowy Fundusz Misyjny 6 stycznia, w II niedzielę Wielkiego Postu, w Niedzielę Misyjną. Papieskie Dzieła Misyjne przekazują ofiary Ojcu Świętemu, który wspiera z nich seminaria, diecezje oraz dzieła charytatywne, edukacyjne i medyczne w Afryce, Azji i Ameryce Południowej.
Ilu Polaków jest na misjach?
Obecnie na misjach pracuje 2065 kapłanów, sióstr i braci zakonnych oraz świeckich. Ponad tysiąc kapłanów i sióstr posługuje na Wschodzie. Oni również są zaangażowani w wielkie dzieło ewangelizacyjne odradzającego się Kościoła. Trzeba też wspomnieć o kapłanach i siostrach zakonnych pracujących w krajach Europy Zachodniej, zwłaszcza wśród Polonii. Jest to już spora grupa, ale na tle innych Kościołów, np. włoskiego, hiszpańskiego wypadamy nie najlepiej. Włosi mają 18 tys. misjonarek i misjonarzy. Nadal więcej od nas pracuje Holendrów i Niemców. Wprawdzie są to osoby starsze, ale stanowią dużą grupę. Dlatego chcemy wkrótce wysłać na misje około stu misjonarzy.
Ksiądz biskup wiedział, na co się decyduje wstępując do zgromadzenia Werbistów?
Odczuwając powołanie misyjne szukałem zgromadzenia, które dałoby mi możliwość wyjazdu do pracy na misjach. Natknąłem się na zgromadzenie Werbistów i poczułem, że jest to wspólnota, w której chciałbym realizować moje powołanie. Człowiek młody nie zastanawiał się nad trudnościami, jakie mogą wyniknąć. Chciał służyć, realizować swoje powołanie. Będąc na Białorusi, a zwłaszcza na Syberii ciągle tłumaczyłem, że jest różnica pomiędzy zesłanym a posłanym. Te trudności, które przeszkadzałyby człowiekowi zesłanemu, mi nie przeszkadzały. Miałem inne nastawienie. Byłem świadom, że nie będzie łatwo. Trudności są po to, by je pokonywać i to pojedynczo, nie wszystkie razem. Wszystkich razem nikt trudności nie pokona, ale pojedynczo już tak.
Przez wiele lat był ks. biskup duszpasterzem na Białorusi. Ostatnio prezydent Łukaszenka stwierdził, że nie jest zadowolony z pracy polskich księży, bo rzekomo zajmują się tym, czym nie powinni.
Pracowałem na Białorusi od 1989 roku. Jeszcze przed pierestrojką. Podjęliśmy tam wiele inicjatyw, szczególnie charytatywnych. Na samym początku byliśmy oskarżani. Jedni mówili mi, że polonizuję, bo podkreślałem, że w pierwszej kolejności idziemy do tych, którzy mieli polskie korzenie. Do tych, którzy znali język polski mówiliśmy po polsku. Z kolei Polacy, którzy tworzyli kluby polskie, oskarżali mnie, że rusyfikuję, bo zaczęliśmy trafiać do ludzi pochodzenia polskiego, którzy już nie znali naszego języka. Docieraliśmy do nich w języku rosyjskim.
Dlaczego?
Język białoruski nie był jeszcze wykształtowany. Trudno było o terminologię religijną. Nie było podręczników do teologii, więc wchodziliśmy z językiem rosyjskim. Tak samo jest do dzisiaj. Jedni oskarżają o rusyfikowanie, drudzy o polonizowanie. Informacje, które dochodzą do najwyższych władz nie są całościowe. Nie znam kapłana na Białorusi, któryby nie oddawał serca dla tych ludzi, żeby nie angażował się w tę pracę dla nich. Mamy tę świadomość, że nie jesteśmy w swojej ojczyźnie, jesteśmy aby pomagać, aby ten Kościół się umocnił, pomagać miejscowemu duchowieństwu. Jest tendencja, która potwierdził mi już kard. Kazimierz Świątek, żeby wszystkich księży z Polski odesłać do kraju, by pozwolić na pracę duszpasterską wyłącznie księżom białoruskim. Ale kardynał tłumaczył też, że wiele lat potrzeba jeszcze, by miejscowi kapłani mogli zastąpić księży z Polski.
Po Białorusi przyszła kolej na Rosję. Został ksiądz administratorem apostolskim na Syberii, potem biskupem w Irkucku. Po pięciu latach jednak księdza wydalono. Dalej jest ksiądz persona non grata w Rosji?
Nie wiem, dlaczego zostałem z Rosji wydalony. Do dziś nie podano żadnych argumentów lub oskarżeń, że źle pracowałem lub występowałem przeciwko komuś czy czemuś. Pracując na Syberii nigdy nie wyczuwałem atmosfery niechęci. Pamiętałem o tym, czego uczono nas, że jedziemy głosić Ewangelię, a nie bawić się w politykę. Po wydaleniu mnie z Rosji przez pięć lat nie miałem wstępu na jej terytorium. Ale w międzyczasie papież posłał mnie do Ełku. Nadal jednak, na różne sposób pomagam obecnemu biskupowi na Syberii, kapłanom i siostrom zakonnym.
Nie tęskni ksiądz biskup za praca misjonarza?
Nie tęsknię, bo czuję się misjonarzem i posługuję misjom. Pomagam jako przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. misji. Wspieram misjonarzy i ich odwiedzam. Do Ghany pojechałem po 26 latach nieobecności. Mogłem spotkać się z ludźmi, którzy jeszcze mnie pamiętali. Uderzyło mnie świadectwo staruszka, który podziękował mi za to, że udzieliłem mu sakramentu chorych i Chrystus go uzdrowił. Pamiętam scenę, kiedy przyszedł do mnie i powiedział, że żadne leki mu nie pomagają i zamierza pojechać do znachora w buszu, który leczył tradycyjnymi metodami. Mówił: „Ale wiary się nie zaprę. Udziel mi sakramentu namaszczenia chorych, a przyrzekam, kiedy będzie mnie namawiał, abym przyjął jego wiarę, odejdę”. Po tylu latach ten człowiek przyszedł, aby mi podziękować.
Europa, w tym Polska, nie stały się już terenami misyjnymi?
Myślę, że tak. Mamy wielu ludzi nieochrzczonych. Kościół powinien prowadzić typowo misyjną działalność wśród nich. W wielkich metropoliach prowadzimy misje „ad gentes”. Nie ma powołań w Europie. Wspaniale pracują tu rodziny neokatechumenalne i grupy ewangelizacyjne świeckich. Trwa ewangelizacja rodziny przez rodzinę. Do Europy przyjeżdżają księża z niektórych diecezji afrykańskich, gdzie liczba kapłanów jest wystarczająca, by pracować duszpastersko. Także w zgromadzeniach misyjnych jest wielu Afrykańczyków i Azjatów. W Pieniężnie przygotowują się do święceń klerycy z innych narodowości. W Warszawie mamy wielu Chińczyków, Wietnamczyków, Koreańczyków. Duszpasterstwo wśród nich jest zadaniem dla zgromadzeń misyjnych, którzy mają ludzi przygotowanych językowo do pracy. Cały Kościół jest powszechny, misyjny. Potrzebna jest nowa ewangelizacja.
Za trzy miesiące w Warszawie odbędzie się IV Krajowy Kongres Misyjny. Czemu ma służyć?
Kongres winien odrodzić w całym Kościele ducha misyjnego i doprowadzić do nawrócenia, o którym pisał papież Franciszek w „Evangelii gaudium”. Chodzi nam o integrację środowisk misyjnych i głęboką refleksję nad tym, w jaki sposób możemy pomagać misjom. Chcemy ożywić zapał misyjny także w tych środowiskach, które nie interesują się misjami. Myślimy tu o większym zaangażowaniu rodzin, zwłaszcza dzieci i młodzieży, ruchów, stowarzyszeń i wspólnot kościelnych, zgromadzeń zakonnych i diecezji. Kongres podkreśli aktualność misji i fakt, że wszyscy ochrzczeni są powołani do bycia „uczniami-misjonarzami”.
POWOŁANIE DO EWANGELIZACJI
z ks. bp. Jerzym Mazurem, przewodniczącym Komisji Episkopatu Polski ds. Misji
rozmawia ks. dr Maciej Będziński
[ „RÓŻANIEC” 6(756) czerwiec 2015 r.]
Jaki jest cel duszpasterski organizowanego IV Kongresu Misyjnego?
Hasłem IV Krajowego Kongresu Misyjnego są słowa: „Radość Ewangelii źródłem misyjnego zapału”. Dlatego jako organizatorzy Komisja Konferencji Episkopatu Polski ds. Misji i Papieskie Dzieła Misyjne uważamy, że samo hasło wytycza nam duszpasterskie cele kongresu. Chcemy przede wszystkim odnowić i ożywić zapał oraz entuzjazm misyjny. Już bł. Paweł VI zwracał uwagę na to, że brak zapału misyjnego jest największą przeszkodą w ewangelizacji. Kościół w Trzecim Tysiącleciu winien odzyskać zapał misyjny i na nowo umieścić nakaż misyjny Jezusa: „ Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” w centrum całej działalności duszpasterskiej. To jest cel, który chcemy osiągnąć, ale z tym wiąże animacja misyjna, współpraca środowisk misyjnych oraz większe zaangażowanie w misyjną działalność Kościoła wspólnot parafialnych, rodzin, dzieci i młodzieży, wspólnot życia konsekrowanego, stowarzyszeń i ruchów kościelnych. Daj Boże, żeby wszyscy ochrzczeni na nowo odkryli, że są powołani do świętości i do działalności misyjnej. Takie przesłanie zostawił nam św. Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris missio”. Zarówno teraz, gdy trwają przygotowania do Kongresu, jak i podczas jego trwania chcemy budzić świadomość odpowiedzialności za misyjne dzieło Kościoła. Powtórzę raz jeszcze za papieżem Franciszkiem: wszyscy wierzący, zarówno duchowni jak i świeccy są „uczniami-misjonarzami”. Każdy z nas ma swoją cząstkę odpowiedzialności za misje. Powołanie do ewangelizacji wypływa z sakramentu chrztu i bierzmowania, z przynależności do Kościoła, który z natury jest Kościołem misyjnym.
Proszę o przybliżenie w telegraficznym skrócie historii kongresów misyjnych w Polsce
Pierwszy Kongres Misyjny w Polsce zorganizowany był 1938 roku. Poznań był bardzo prężnym ośrodkiem misyjnym, szczególnie duszpasterstwo akademickie, w którym działała niedawno zmarła dr Wanda Błeńska. Ten przedwojenny Kongres zorganizowano w roku jubileuszowym 10-lecia działalności Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce. Miał za zadanie nakreślenie kierunków zaangażowania misyjnego. II wojna światowa przeszkodziła w realizacji wszystkich celów, które nakreślił ten pierwszy Krajowy Kongres misyjny.
II Krajowy Kongres Misyjny odbył się 1992 roku na Jasnej Górze. To ogólnopolskie spotkanie miało upamiętnić encyklikę misyjną Jana Pawła II Redemptoris missio. Za hasło Kongresu obrano słowa z tejże encykliki: „Wiara się umacnia gdy jest przekazywana”. Mogę się podzielić osobistym doświadczeniem tego Kongresu, bo byłem w niego zaangażowany w fazie przygotowawczej, a na sam Kongres przybyłem już z Białorusi. Kongres wpisywał się w przygotowania Kościoła w Polsce do II Synodu Plenarnego. Ten Kongres bardzo mocno podkreślił jak ważną, a wręcz konieczną jest animacja i współpraca misyjna. Doceniono wtedy animację misyjną w parafiach. Były to początki działalności Centrum Formacji Misyjnej. Ten Kongres podkreślał wagę formacji misyjnej dla misjonarzy i misjonarek wyjeżdżających na misje.
Trzeci kongres przebiegał w klimacie bezpośrednich przygotowań do Wielkiego Jubileuszu i odbył się w 1999 na Jasnej Górze, a jego hasłem były słowa: „ Misje odnawiają Kościół”. Zamysłem tego ogólnopolskiego spotkania było ukazanie wielkiej roli misji w Kościele. Kongres miał charakter pastoralny. Prace przygotowawcze skupiły się na pogłębianiu świadomości misyjnej w parafiach. Mocno podkreślał także powstanie organizacji czyli dzieła, które organizowałoby pomoc dla misjonarzy i misjonarek oraz współpracy między wszystkimi dziełami, które wspomagają misje. Obecnie przygotowujemy się do czwartego Krajowego Kongresu Misyjnego.
W jakich częściach świata Kongresy cieszą się największą popularnością?
Największą popularnością Kongresy misyjne cieszą się w Ameryce Łacińskiej. Misyjne Kongresy latynoamerykańskie powstawały z inspiracji Przewodniczących Komisji Misyjnych przy poszczególnych Episkopatach i krajowych dyrektorów Papieskich Dzieł Misyjnych. Na kontynencie Ameryki Łacińskiej Meksyk był pierwszym krajem, które zorganizowało najwięcej kongresów misyjnych. W czasie siódmego Kongresu krajowego postanowiono, aby był to kongres kontynentalny. I w roku 1977 w Meksyku zorganizowano Pierwszy Misyjny Kongres Latynoamerykański i przybrał nazwę COMLA1. Kolejne misyjne kongresy latynoamerykańskie miały miejsce w Meksyku, Kolumbii, Peru, Brazylii, Argentynie. Natomiast w czasie COMLA 6 w roku 1999 w Parana w Argentynie Kongres ten był zarazem Pierwszym Kongresem Misyjnym obu Ameryk i przyjął nazwę COM 1. I co parę lat takie kongresy mają miejsce i zawsze w innym kraju. Ostatni miał miejsce w Wenezueli.
Pewnym owocem tych kongresów jest dokument z Aparecidy. Wydźwięk tego dokumentu wiąże się z ciągłym wołaniem Ojca Świętego Franciszka: „Wszyscy jesteśmy uczniami-misjonarzami”.
Proszę o przybliżenie zamysłu i programu IV Krajowego Kongresu Misyjnego
Otóż wielkie daty wspaniałych dokumentów misyjnych, były dla mnie mobilizacją, aby z ideą Kongresu wyjść do Kościoła w Polsce. W tym roku przypada pięćdziesiąta rocznica Dekretu o działalności misyjnej Kościoła Ad gentes, czterdziesta rocznica adhortacji apostolskiej Papieża Pawła VI Evangelium nuntiandi oraz dwudziesta piąta rocznica encykliki Jana Pawła II Redemptoris missio. Upamiętnienie tych doniosłych dla ewangelizacji dokumentów oraz ich odczytanie na nowo, skłania do głębokiej refleksji nad misyjnym zapałem wspólnot kościelnych w naszej Ojczyźnie. Innym bardzo ważnym argumentem jest współczesne odczytanie misji „ad gentes”. Rodzi się pytanie: Czy misje są dziś aktualne? Czy misje jeszcze potrzebne? Odpowiedź odnajdujemy w magisterium św. Jana Pawła II, który głosił, że „misje są sprawą wiary”.
Papież Benedykt XVI nauczał, że misje są sprawą miłości. Odwoływał się często do słów św. Pawła: „Biada mi gdym nie głosił Ewangelii. Bo świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku”. Papież Franciszek idzie jeszcze dalej tłumacząc, że misje są sprawą entuzjazmu i radości wiary. Myślę, że przede wszystkim adhortacja Evangelii gaudium ukazuje trochę inaczej sprawę misji. Papież zakorzenia swe nauczanie o misjach w teologii i doświadczeniu Kościoła Ameryki Łacińskiej. Przywołując dokument z Aparecidy, gdzie ten temat był rozważany i dyskutowany, daje nam nowy impuls do działania misyjnego. Dlatego szukając hasła, które odzwierciedli Kongres łączyliśmy wszystkie te dokumenty. Papież Paweł VI mówił: „Brak zapału jest największą przeszkodą w ewangelizacji”, Jan Paweł II nazywany jest papieżem zapału misyjnego, bo poprzez swoje podróże pielgrzymki i wychodzenie do człowieka na każdym kontynencie okazywał czym jest nowy entuzjazm i zapał. Szukamy też przede wszystkim źródła, który jest Ewangelia. „Radość Ewangelii źródłem misyjnego zapału”. Jan Paweł II mówił, że Eucharystia jest źródłem misji. Te płaszczyzny mamy we wspólnocie odnawiać odradzać i ożywiać, dzieląc się zapałem z tymi, którzy go utracili. Pięknem spotkania z Chrystusem mamy się dzielić z innymi.
Jakie przesłanie dla Rodziny Żywego Różańca niesie kongresowe hasło?
Kongresowe hasło dla wszystkich, którzy modlą się na różańcu jest wielkim darem, który potrzebuje nowego odczytania. Aby mieć zapał misyjny potrzebna jest modlitwa. Róże żywego Różańca, które zostały powołane do istnienia przez Sługę Bożą Paulinę Jaricot, miały stać się zapleczem modlitewnym i budzącym duchowe zaangażowanie. Bardzo prosto można stwierdzić, że poprzez modlitwę różańcową wypraszamy łaskę wiary. Ten dar wypraszany jest na kolanach na wytrwałej i ufnej modlitwie, a nie na dysputach filozoficznych czy spotkaniach naukowych. Jan Paweł II mówił o modlitwie różańcowej jako o wielkim skarbie, który trzeba na nowo odkryć. To jest kongresowe zadania dla tych, którzy trzymają w dłoniach „różańcowy bukiet”. Skarb tej modlitwy odkryjemy dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, ze jesteśmy odpowiedzialni za dzieło ewangelizacji razem z tymi, którzy głoszą Chrystusa aż po krańce świata. Tu przychodzi z pomocą przykład Św. Teresy z Liseux która nigdy nie wyjechała na misje, a pokazuje, że poprzez modlitwę i ofiarowanie cierpienia, można być wspaniałym misjonarzem. Dlatego gorąco proszę: Trzymajmy różaniec w ręku! Do tego zachęca Matka Boża objawiająca się w Fatimie: „Odmawiajcie Różaniec”! Misjonarze i misjonarki czekają na wasze modlitewne wsparcie.
Przychodzi mi na myśl założyciel trzech zgromadzeń zakonnych Św. Arnold Janssen, który założył dwa zgromadzenia czynne do pracy misjonarskiej i trzecie Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji, których powołaniem jest trwać na modlitwie w intencji tych, którzy głoszą Słowo Boże. Dlatego wyrażam słowa wielkiej wdzięczności za Waszą modlitwę, za odmawianie różańca i zachęcam do odnowienia zapału misyjnego poprzez czynne zaangażowanie się kongres który będziemy przeżywać w naszej Ojczyźnie.
Jak Ks. Biskup widzi udział i zaangażowanie Żywego Różańca w przeżycie IV Krajowego Kongresu Misyjnego?
Chcę poprosić o ten dar modlitwy różańcowej już teraz, aby Kongres przyniósł zamierzone owoce odnowionego zapału misyjnego i byśmy jako ludzie ochrzczeni uświadomili sobie nasze powołanie do działalności misyjnej. Proszę o pomoc duchową i materialną w prowadzeniu dzieła ewangelizacji. Ten kongresowy czas ma rozbudzić w wierzących odwagę do pójścia za Chrystusem. Może właśnie wtedy zrodzi się w kimś powołanie do bycia misjonarzem, misjonarką poświęcając życie dla Ewangelii. Dziś szczególnie potrzeba głosicieli Dobrej Nowiny! A to powołanie można wyprosić w ciszy, modlitewnym skupieniu, szczególnie kiedy świat wokół jest rozkrzyczany. Bóg nadal nieustannie mówi do człowieka. Dziękuję za Waszą nieustanną modlitwę w intencji ludzi młodych, za powołania misyjne. Zachęcam: „Nie gaście Ducha”!
Ekscelencjo Proszę powiedzieć kilka słów o samym Przeżyciu dni kongresowych
Te dni będą bardzo piękne. W piątek, 12 czerwca będziemy przeżywać Uroczystość Serca Jezusowego. W tym dniu odbędzie się sesja naukowa na UKSW w Warszawie. Wysłuchamy kilku ciekawych referatów, a także odbędzie się dyskusja panelowa w dziesięciu grupach tematycznych. Mam nadzieję, że zostaną wypracowane konkretne sugestie duszpasterskie i wskazania, które już po Kongresie ubogacą nasze zaangażowanie misyjne. Ten pierwszy dzień Kongresu uwieńczony zostanie Eucharystią w katedrze warszawsko-praskiej, której będzie przewodniczył abp Celestino Migliore, Nuncjusz Apostolski w Polsce.
Sobota – 13 czerwca – to wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi; tej która objawiła się w Fatimie i wzywała do nawrócenia i pokuty. Jej wezwanie do zaangażowania na rzecz przemiany serca staje się wyzwaniem i zadaniem. Im więcej modlitwy, tym więcej dzieła ewangelizacji, o które prosi Maryja. W sobotę spotkamy się w Warszawie na trzech stacjach kongresowych. Dzieci będą wspólnie modlić się, śpiewać i uczyć na „Torwarze”. Dla dzieci przygotowano wiele atrakcji, m. innymi warsztaty, gry i zabawy. Młodzi zgromadzą się w Bazylice przy ul. Kawęczyńskiej. Będą koncerty, konferencje, dzielenie się świadectwami misyjnymi, śpiew i dyskusja. Stacja dorosłych odbędzie się w Bazylice Wszystkich Świętych na placu Grzybowskim. Tutaj nie zabraknie wspólnej modlitwy, konferencji ascetycznych, świadectw z pracy misyjnej, wystaw, mostów internetowych z misjonarzami. Mszy św. przewodniczyć będzie kard. Fernando Filoni, a homilię wygłosi kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.
Niedziela ma być wielkim świętem misyjnym w naszych diecezjach i parafiach. Zadbajmy o nasze wspólnoty i wraz z duszpasterzami przygotujmy niedzielną liturgię, parafialny festyn lub festiwal twórczości misyjnej, aby przekonać wszystkich do mocniejszego otwarcia się na potrzebę misyjności.
Jakie jest pokongresowe przesłanie dla Żywego Różańca?
Chciałbym Was prosić, abyście większą uwagę zwrócili na rodzinę, dzieci i młodzież . To jest jedyny program Kościoła na przyszłość. Kiedy uda nam się nauczyć dzieci odmawiania systematycznie choćby jednego dziesiątka różańca, to i młodzież i dorośli w przyszłości będzie się modlić. Kiedy rodzina będzie zjednoczona na modlitwie różańcowej zjednoczoną pozostanie. Pragnę też prosić, aby po kongresie intencja misyjna Ojca Świętego przewijała się we wszystkich tych intencjach jakie wypowiadacie modląc się na różańcu. Chcę zachęcić, by sięgać do źródeł Róż Różańcowych, które powstały dla pomocy misjom i misjonarzom, aby ta świadomość towarzyszyła wam każdego dnia. Proście Ducha Świętego, aby wasze świadectwo rozmiłowania się w różańcu było czytelne dla innych. Wspierajcie misjonarzy i misjonarki modlitwą różańcową czyli ewangelizujcie przez różaniec.
Księże Biskupie jak mamy rozumieć słowa: „Ewangelizacja przez różaniec”?
Ewangelizujemy w różny sposób. Powołanie do głoszenia Chrystusa realizujemy kiedy jesteśmy posłani, aby głosić Ewangelię i zakładać Kościół na różnych kontynentach. Ewangelizujemy kiedy wspomagamy duchowo i finansowo misje i misjonarzy. Nasza modlitwa różańcowa jest najskuteczniejszą obrona przeciwko złu. To jest świadectwo siły Ko<