W dobie pandemii koronawirusa, misjonarze i misjonarki z Polski pozostali na placówkach misyjnych.Mimo zagrożenia starają się pomagać najbardziej potrzebującym. Oto niektóre relacje z Afryki:
Bardzo dziękuję za informację o możliwości otrzymania 2000 Euro na pomoc w czasie epidemii. Środki te przeznaczymy na zakup mydła, produktów dezynfekujących, piorących, zakup żywności. Wesprzemy dzieci, osoby starsze, rodziny emigrantów z regionu anglojęzycznego i więźniów z pobliskiego więzienia. Bardzo dziękujemy za tę możliwość. s. Małgorzata Bąk, Michalitka posługująca na misji w Balengou, Kamerun.
W całej Etiopii wszystkie przedszkola, szkoły i uniwersytety są pozamykane. Nie ma zorganizowanej pomocy jak dotąd w nauczaniu. Uczniowie szkół średnich nie zdawali egzaminu maturalnego, studenci nie ukończyli nauki na ostatnim roku. Nie wiemy, jak sytuacja się potoczy dalej. Przez 2 tygodnie wszystko było na stop, łącznie z transportem. Obecnie sklepy, biura i transport działają, ale na innych warunkach. Rząd nakazał wszystkim noszenie masek, które trzeba kupić i to nie tanio. Przed państwowymi biurami, bankami, urzędami umieszczono pojemniki z wodą i mydło, by myć ręce przed wejściem. Maski jednak dla wielu ludzi to luksus i na to nie mogą sobie pozwolić. Podczas podróży przed wjazdem do miast wszystkie samochody są zatrzymywane, pasażerowie mają sprawdzaną temperaturę ciała, czasami samochód jest spryskiwany wewnątrz i za tę przysługę trzeba już płacić. Jak dotąd w Dilla nie mamy żadnych testów. Kilkakrotnie grupy ludzi podejrzanych były na kwarantannie, a po dwóch tygodniach uwolnieni.
W tej sytuacji wielu ludzi, którzy pracowali dorywczo na dniówkę zostało bez pracy, jak opieka nad dziećmi, pranie bielizny, przygotowanie posiłków, ponieważ ci, którzy ich zatrudniali są domu i sami wykonują te czynności.. na ulicach pojawia się coraz więcej żebraków, matki z małymi dziećmi, ludzie w podeszłym wieku. Czasem chodzą od domu do domu, by dostać coś do zjedzenia. Ceny żywności bardzo wzrosły, czasem 4-krotnie.
Od początku epidemii Covid 19 na naszej misji zaczęliśmy pomagać tym, którzy się do nas zwracali. Rozdajemy żywność co tydzień dla tych najbardziej potrzebujących według naszych możliwości. Szyjemy i rozdajemy maski, które można uprać i ponownie używać. Dajemy również mydło, by mogli się umyć i uprać ubranie, a szczególnie, by częściej myć ręce. Dla dorosłych rozdajemy również dezynfektant do rąk.
Nasi nauczyciele są w domu, ale dla przedszkolaków 570 dzieci, przygotowujemy naukę na papierze i rozdajemy rodzicom, po wykonaniu nauczyciele sprawdzą i ocenią oraz dadzą następne zadanie do domu. Dzieci są w domach. W College mamy 520 uczniów, natomiast pomagamy uczniom przez telegram, Messenger, w zależności od tego, co kto ma i staramy się być w kontakcie.
Dlatego zwracam się z gorąca prośbą o dofinansowanie, szczególnie w zakupie żywności w postaci Faffy (mąki z różnych nasion z dodatkiem witamin) dla najbiedniejszych. Ufam, że z Boża i wasza pomocą będziemy w stanie lepiej pomóc tym najbardziej poszkodowanym. s. Helena Kamińska Salezjanka Dilla, Etiopia
Tak jak w wielu miejscach na całym świecie, ludzie w Togo bardzo cierpią z powodu koronawirusa. Od samego zamknięcia miejsc kultu, a także szkół i różnych punktów usługowych, bardzo wielu ludzi straciło pracę z dnia na dzień. Są też tacy, którzy nadal pracują, ale nie otrzymują wynagrodzenia, z powodu kryzysu spowodowanego pandemią. Dla wielu rodzin sytuacja stała się dramatyczna, zwłaszcza dla tych, którzy żyją z dnia na dzień, z tego co uda im się zarobić.
W konsekwencji, od samego początku trwania pandemii i wprowadzenia zaostrzeń z nią związanych, liczba ludzi (nie tylko parafian, ale i innych wyznań chrześcijańskich, muzułmanów i innych), zwracających się o pomoc bardzo wzrosła. Najczęściej proszą o żywność, pomoc na zapłacenie opłat za mieszkanie, na lekarstwa, itp. o. Marek Pogorzelski SVD, Agbalepedogan, Togo
W parafii, w której posługuję, otaczamy troską przeszło 50 osób, które są starsze i chore. Ich stan zdrowia nie pozwala ani pójść do kościoła ani samemu zatroszczyć się o swój byt. Odwiedzamy ich systematycznie z posługą duszpasterską, co tydzień posyłamy do nich szafarzy Komunii Świętej. Na ile też możemy zanosimy im również żywność oraz środki higieny osobistej, aby choć trochę poprawić ich byt.
Na terenie parafii mamy również sierociniec z dziećmi, które zostały oskarżone przez swoje rodziny o czary. Im również, w miarę możliwości niesiemy pomocną dłoń, kupując dla nich choćby wyprawki szkolne, jedzenie, lekarstwa czy odzież i buty.
Ks. Karol Kuźma, Brazzaville, Republika Konga
Jeśli jest taka możliwość pomocy w tym nadzwyczajnym okresie i niecodziennym trybie życia, w jakim się znajduje świat, jeżeli widzicie, że macie trochę funduszu, więc bym prosiła, ile możecie i na ile możecie pomóc tym najbardziej potrzebującym w zakupie lekarstw i opłacie leczenia, zakupie środków higienicznych (mydło, proszek), jak również żywności dla najbardziej potrzebujących. Będę wdzięczna za każd6y „wdowi grosz”. s. Anna Janus, Karmelitanka dzieciątka Jezus w Rugango, Rwanda
Dom Nadziei jest ośrodkiem opiekuńczo-wychowawczym, który znajduje się w Lusace, Zambia. Ośrodek jest prowadzony perz Misjonarzy Afryki (Ojcowie Biali). Celem ośrodka jest pomoc dzieciom, które z różnych powodów opuściły dom rodzinny i w wielu przypadkach znalazły się „na ulicy”, wyrwanie ich z życia bezdomności, uzależnienia i wykorzystania, oraz przywrócenie ich rodzinom (o ile to możliwe).
Będąc instytucją, która udziela pomocy „w nagłych wypadkach”, nasz dom nie zamknął swoich drzwi w czasie pandemii Covid 19. Każdego miesiąca przeciętnie sześciu nowych wychowanków jest umieszczonych w naszym ośrodku. Są oni kierowani do nas przez policję, opiekę społeczną, Sąd Rejonowy a także oddziały ONZ (UNHCR, IOM).Część naszych wychowanków jest „owocem” naszej pracy na ulicach Lusaki, gdzie zajmujemy się identyfikacją i rehabilitacją bezdomnych dzieci i młodzieży.
Obecna pandemia Covid 19 i wiązane z nią utrudnienia ze znalezieniem zatrudnienia i środków do życia dla wielu zambijskich rodzin, spowodowała nagły napływ nowych dzieci na ulice Lusaki, które opuszczają swoje rodziny w poszukiwaniu zatrudnienia i jedzenia. Wiele zambijskich rodzin znacznie bardziej teraz odczuwa, szczególnie w dużych konglomeracjach, ogromny stres pochodzący z braku możliwości znalezienia środków do utrzymania i opieki nad swoimi dziećmi. W wielu wypadkach ich frustracja objawia się we wzroście agresji w stosunku do ludzi im najbliższych: dzieci i małżonków. Od początku pandemii Dom Nadziei przyjął w swoje progi 25 nowych wychowanków: dzieci ulicy, ofiary przemocy fizycznej i seksualnej, ofiary handlu ludźmi.
Dom Nadziei utrzymuje się wyłącznie z ofiar dobroczyńców. Niestety, pandemia Covid 19 spowodowała także znaczny spadek ofiar pieniężnych i materialnych; wielu z naszych dobrodziejów, szczególnie lokalnych (osób prywatnych i firm), sama obecnie boryka się z problemami finansowymi i nie są w stanie wspierać nas tak szczodrze, jak dotychczas.
Dlatego tez zwracam się z prośba o dofinansowanie naszego ośrodka, które umożliwi nam kontynuowanie misji wśród najbardziej potrzebujących. Potrzebujemy pomocy finansowej, szczególnie w zakupie żywności dla naszych wychowanków i ich rodzin (mąka kukurydziana, olej roślinny, jajka, warzywa, cukier, mięso, chleb, itd.), oraz w zakupie środków higieny osobistej (mydło, krem nawilżający, proszek do prania, itp.), środków dezynfekujących, rękawiczek jednorazowych i maseczek ochronnych. Br. Jacek Rakowski, Misje Afrykańskie w Lusace
Nazywam się Monika Jamer i jestem świecką misjonarką kombonianką na misji w Mongoumbie w Republice Środkowoafrykańskiej. Na misji prowadzimy ośrodek zdrowia oraz niewielkie centrum rehabilitacji. Nasza pomoc medyczna jest nastawiona przede wszystkim na ludność pigmejską, której nikt nie chce pomagać, uważając ich za margines społeczeństwa, ze po prostu nie warto. Nasz ośrodek zaczął się zmagać z pewnym kryzysem ekonomicznym (…) Cały czas brakuje przede wszystkim rękawiczek, maseczek i płynów do dezynfekcji na ten czas walki z koronawirusem. Niestety, nie mam z czego dać ludziom, którzy przychodzą do ośrodka, choćby jednej maseczki. Chciałabym zakupić więcej leków, które będą zabezpieczały najbliższe miesiące w walce o zdrowie naszych Pigmejów oraz środków do dezynfekcji i ochrony osobistej. Jeśli zajdzie potrzeba i możliwości, to chciałabym wspomóc żywnością przede wszystkim dzieci niedożywione. Monika Jamer, misjonarka świecka kombonianka w Mongoumbie, Republika Środkowoafrykańska
Otrzymana pomoc wykorzystamy na zakup leków, środków higienicznych, płynów dezynfekcyjnych, masek ochronnych oraz żywności dla tych, wśród których pracujemy, a którzy znajdują się w trudnej sytuacji w czasach koronawirusa. Jesteśmy w Gabonie od 12 lat. Pracujemy przy sanktuarium Maryjnym oraz prowadzimy misyjna przychodnię w Melen. Jest to uboga dzielnica, gdzie ludzie żyją skromnie, w trudnych warunkach. Rodziny są wielodzietne, dzieci często niedożywione. Aktualnie w tym trudnym czasie pandemii, jeszcze bardziej i częściej przychodzą do nas po pomoc i wsparcie. Służymy im, dzielimy się z nimi tym, co mamy. s. Paula Anna Olik, Zgromadzenie Córek Matki Bożej Bolesnej, Melen, Gabon
Pozdrawia siostra Orencja z Bafoussam, Kamerun, która udziela się apostolsko-charytatywnie w Centralnym Więzieniu w Bafoussam, w którym żyje ok. 1000 więźniów. Na dziś mamy ogromne potrzeby. Rodziny nie mogą odwiedzać swoich z powodu koronawirusa. Ludzie są zdani na łaskę losu. Na dziś nasze potrzeby to: środki dezynfekcyjne, jak Javel, Creaolina, mydło, proszek do prania, rękawiczki jednorazowe, maseczki, lekarstwa, żywność. s. Orencja Żak Pallotynka, Bafoussam, Kamerun
Zwracam się z prośbą o pomoc finansową w wysokości 2000 Euro na zakup żywności, leków oraz środków czystości do szkółki krawieckiej, gdzie odbywają się zajęcia dla dziewcząt i kobiet; parafii pw. św. Józefa Robotnika; wiejskiej przychodni ginekologiczno- położniczej i porodówki oraz przychodni ogólnej. Wymienione punkty znajdują się w wiosce Gourcy, położonej na północy kraju. Są to tereny biedne, gdzie luzie zajmują się tylko i wyłącznie uprawą ziemi. Praca ich jest bardzo trudna, bo tereny są półpustynne, a jakby tego było mało, to trudny klimat i brak wody dokładają swoich trudności. Tutaj u nas, ludzie bardziej niż koronawirusa, boją się wirusa głodu, który wielkimi krokami chce się zadomowić. Dlaczego? W tym okresie, gdy żniwo zbierał COVID 19 wiele restauracji, barów, sklepików, butików było pozamykane albo ograniczone w działalności. To spowodowało podupadek ekonomii, a dla innych po prostu utratę pracy. Dla rolników również sytuacja jest ciężka, bo z racji tego, że przez długi okres miasta były pozamykane, kupcy nie mogli przyjechać po zakup płodów ziemi, na co bardzo liczyli gospodarze. Z drugiej strony, w niektórych rejonach brakuje wody, gospodarze obsiali i obsadzili pola i liczyli na liczne zbiory, na to, że będą mieli zapasy w spiżarni dla rodzin, ale i zysk ze sprzedaży. Niestety, susza w tym roku pojawiła się dość szybko i część studni po prostu powysychała. Rolnicy z bólem serca musieli patrzeć jak giną ich uprawy. Małgorzata Tomaszewska, misjonarka świecka w Gourcy, Burkina Faso